Język wrażliwy i niezwykle piękny
Na kapelusz mojej matki Adelheid Duvanel
Przekład Elżbieta Kalinowska
“Pewnej lipcowej nocy, mając sześćdziesiąt lat, Adelheid Duvanel została znaleziona martwa w lesie: zamarzła na śmierć. Jednak nie tylko jej śmierć kojarzyć się może z Robertem Walserem. Szczera naiwność tworzonych przez nią postaci; język, jednocześnie wrażliwy i niezwykle piękny, w sposób niemożliwy do jednoznacznego określenia; struktury fabularne ujmująco proste, ale zarazem sprawiające wrażenie starannie przemyślanych – wszystko to przypomina owego wielkiego mistrza dwudziestowiecznej literatury szwajcarskiej.”
“Duvanel z maestrią opisuje wszelkiego rodzaju zerwania, zarówno te gwałtowne, jak i stopniowe. Jej postaci żyją w odosobnieniu, przegapiają albo nawiązują kontakty z tym, co znajduje się poza nimi: poza społeczeństwem, poza rzeczywistością – nawet poza tym, co można ogarnąć umysłem. W tekstach Duvanel otchłań nie otwiera się nagle: rozwiera się stopniowo, emanujący z niej lęk nie przybywa gwałtownie, tylko (i to chyba możliwe jest jedynie u tej poetki) delikatnie, acz nieoczekiwanie.”
(Monique Schwitter o Adelheid Duvanel, Finnegan’s List 2014)
Pozorny brak miłości w życiu wszystkich jej postaci bierze sie najpewniej z własnego, niezwykle skomplikowanego i chaotycznego życia pisarki. Każde jej opowiadanie ukazuje jedną sytuację, zarysowaną z (czasami surrealistyczną) fantazją, najwyraźniej wywodzącą się z podświadomości. Zamiast dialogów czytamy myśli i sny postaci, świat jej wyobraźni kojarzyć się może ze sztuką Maksa Ernsta.
Pewien krytyk porównał czytanie opowiadań Duvanel do przyglądania się „powolnemu wypadaniu przez okno”. Inny zauważył, że typowa duvanelowska postać ma „duszę zbyt wielką jak na ten świat” i że stawiając czoła piętrzącym się okolicznościom, wciąż porusza się „na fatalnie niepewnym gruncie, prowadzona fałszywym poczuciem bezpieczeństwa lunatyka”. Nieco niepokojące, jak portrety płaczących klaunów, psychologicznie niezwyczajne i emocjonalnie kalekie postaci Duvanel wydają się nieświadome swojej kruchości i tkwią uwięzione w syzyfowym wysiłku przezwyciężenia nieżyczliwego im losu.