Tytuł: Ferdinand Bordewijk - Karakter
Uwagi o Karakterze
Piotr Oczko
Wydany w 1938 roku Karakter; roman van zoon en vader (Charakter. Powieść o synu i ojcu) Ferdinanda Bordewijka jest jedną z najważniejszych pozycji w kanonie dwudziestowiecznej literatury niderlandzkiej. To opowieść o nienawiści, walce pomiędzy ojcem – bezwzględnym komornikiem Dreverhavenem i jego odrzuconym nieślubnym synem – nadwrażliwym Jacobem Katadreuffe wychowanym przez oschłą, nieczułą matkę – Jacobę. W przerażającej nędzy kryzysu lat trzydziestych, czasie brutalnego kapitalizmu, Katadreuffe, chcąc odegrać się na ojcu i udowodnić mu, na co go stać, robi spektakularną karierę. Z nizin społecznych dostaje się na same szczyty, kończy studia i zostaje wspólnikiem w znanej kancelarii prawnej. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że przez cały czas jest jedynie pionkiem w perfidnej grze emocji, którą prowadzi z nim wyzuty z uczuć ojciec. Katadreuffe, uparcie realizując ambicje swojego ego i lecząc kompleksy niekochanego dziecka, poświęca się bez reszty awansowi. Zdobywanie wiedzy okazuje się jednak paktem podpisanym z diabłem – zaślepiony Katadreuffe niszczy własne życie, odrzuca miłość (lub też raczej: nie zauważa jej) i w rezultacie upodabnia się do swego antagonisty, Dreverhavena. Zarówno ojciec, jak i syn ostatecznie przegrywają w faustycznym starciu „charakterów”.
Karakter to książka mroczna (można rzec dickensowska – choć bliżej jej do późniejszy dzieł Bergmana czy Larsa von Triera), napisana chorobliwie wręcz oszczędnym i prostym językiem. Reprezentuje ona mało znany w Polsce przedwojenny europejski nurt literacki Neue Sachlichkeit, Nowej Rzeczowości, zbieżny miejscami z realizmem magicznym. Suchy, kalwiński styl i staccata nieomal nieporadnych, szorstkich zdań raz po raz rozbijają elementy wprowadzające w narrację treści symboliczne, które odrealniają naturalistyczny świat przedstawiony utworu. Są to między innymi nazwiska, które (choć dla polskiego czytelnika mogą brzmieć jak holenderskie) nie występują bynajmniej w języku niderlandzkim. Nie są to przy tym typowe „nazwiska znaczące”, choć Katadreuffe budzi nieodmienne skojarzenia ze smutkiem i katastrofą, zaś Dreverhaven z drogą, dryfowaniem, portem i dziurawieniem. Pojawiające się w publikowanym fragmencie nazwisko lekarza z oddziału położniczego (De Merree) wyda się Holendrowi francuskie i wyszukane (a także skojarzy się z holenderską arystokratyczną rodziną De Nerée), co uwydatnia niski status społeczny jego pacjentki. Prosty, starający się o Jacobę robotnik portowy nazywa się z kolei Harm Knol Hein. Jednosylabowe, twarde, zdecydowane i konsekwentnie czterozgłoskowe człony fonetycznie korespondują z zamieszczonym opisem bohatera, a niderlandzkie „Knol” (bulwa, rzepa) nie tyle wskazuje na chłopskie, proletariackie pochodzenie bohatera, co na jego zakorzenienie w życiu i szansę oparcia, którą Jacoba ostatecznie odrzuci. Chcąc częściowo odtworzyć ów „efekt odrealnienia” w przekładzie, tłumacz zdecydował się między innymi na pozostawienie oryginalnego, aczkolwiek zrozumiałego tytułu Karakter.
W 1998 roku Oscara za najlepszy film zagraniczny zdobył Charakter (reż. Mike van Diem) nakręcony na podstawie powieści Ferdinanda Bordewijka. Cześć scen powstała we Wrocławiu, którego dziewiętnastowieczne dzielnice i nabrzeża udawały przedwojenny, nieistniejący już Rotterdam (zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=P-KW-u_Hdq0 ). Zarówno film, jak i powieść zyskały na świecie spore grono wielbicielek i wielbicieli. Co ciekawe, dla osób mających skomplikowane relacje ze swymi własnymi ojcami oba dzieła urosły wręcz do rangi „kultowych” i traktowane są przez nie nieomal jak doświadczenie katharsis.