schwob_logo

schwob

marcel
The World's Best Unknown Books
10 09 2012

Tytuł: Caradog Prichard - Jedna księżycowa noc

O Jednej księżycowej nocy

Marta Klonowska

Jedna księżycowa noc, jedyna powieść w dorobku Caradoga Pricharda, zajmuje w literaturze walijskiej miejsce szczególne. W roku 1961, gdy w prozie walijskiej wciąż jeszcze panował tradycjonalizm i unikano eksperymentów formalnych, ukazanie się Jednej księżycowej nocy było przełomem porównywalnym z opublikowaniem Ulisessa w świecie literatury anglojęzycznej[1]. Podobnie zresztą jak w przypadku Joyce’a, nie tylko nowatorska forma i zaskakujący język powieści, ale również jej treść wywoływała w swoim czasie poruszenie – nie tyle przez sam fakt dotykania kontrowersyjnych tematów, ale przede wszystkim poprzez osadzenie akcji w realiach przemysłowego miasteczka na północny Walii na początku ubiegłego wieku. Na tle ówczesnej literatury, zwłaszcza wspomnieniowej, która z reguły idealizowała życie robotników w tym okresie, podkreślając ich heroizm i zaangażowanie w podtrzymywanie walijskiej kultury, książka Pricharda wydawała się atakiem na ów narodowy mit.

Jednakże kontrowersje dotyczące lokalnej historii nigdy nie przesłoniły krytykom wybitnej wartości artystycznej dzieła Pricharda. Z biegiem lat Jedna księżycowa noc została powszechnie uznana w swojej ojczyźnie za arcydzieło, a jej autor za prekursora walijskiej powieści postmodernistycznej. Doczekała się licznych adaptacji, trafiła nawet na listę szkolnych lektur. Sukces książki wykroczył także poza granice Walii: liczne przekłady na obce języki potwierdzają uniwersalizm tej, zdawałoby się, hermetycznej powieści. Niemniej jednak tło historyczne przedstawionej historii oraz pewne kwestie językowe wydają się na tyle istotne, że wymagają kilku słów objaśnienia polskim czytelnikom, tym bardziej, że niniejsza powieść jest pierwszą przetłumaczoną na polski z języka walijskiego. Ze względu na niezwykle osobisty charakter prozy Pricharda warto przybliżyć także kilka faktów z życia pisarza.


Na poły autobiograficzna Jedna księżycowa noc przenosi czytelnika w lata pierwszej wojny światowej, okres dzieciństwa urodzonego w 1904r. autora. Akcja rozgrywa się w Bethesdzie, miasteczku, w którym wychował się Caradog Prichard. Wprawdzie nazwa ta nie pada ani razu w powieści, lecz zarówno wątki autobiograficzne, jak i wiernie odmalowane miejsca i postaci, nie pozostawiają wątpliwości, że to właśnie Bethesda posłużyła za model powieściowego Miasteczka.[2]

Bethesda, położona w hrabstwie Gwynedd na północnym zachodzie Walii, była typowym miasteczkiem przemysłowym, zbudowanym wokół kamieniołomu łupkowego o nazwie Penrhyn. Łupki stanowiły w XIX i na początku XX wieku jedno z najważniejszych bogactw naturalnych Walii, a Penrhyn był wówczas największym kamieniołomem łupkowym na świecie. Zapisał się w historii Walii także w inny sposób: na przełomie XIX i XX wieku kilkakrotnie wybuchały tam strajki robotnicze. Największy z nich, rozpoczęty w roku 1900, trwał aż trzy lata, sprowadzając na lokalną społeczność biedę i dzieląc ją na „wiernych” oraz „zdrajców”, którzy, przymuszeni głodem, decydowali się wznowić pracę. Na domiar złego, po zakończeniu strajków nastąpiło znaczne osłabienie przemysłu łupkowego, co doprowadziło z kolei do wzrostu bezrobocia, masowych emigracji na uprzemysłowione południe Walii i częściowego rozpadu lokalnych społeczności. Dodajmy do tego smutną codzienność wojennych lat, a otrzymamy tło historyczne Jednej księżycowej nocy, ramę na której autor rozpina obraz zamknięcia, rozpadu i, nie tylko wojennego, szaleństwa.

Dla uzupełnienia tego obrazu, należy także wspomnieć o atmosferze surowej religijności, w jakiej wychowywał się Prichard. Już sama nazwa miasteczka – po polsku Betesda – jest pochodzenia biblijnego. W czasach dzieciństwa autora w tej niedużej miejscowości znajdowało się kilkanaście kaplic i kościołów; obok umiarkowanie popularnego kościoła anglikańskiego [3] (do którego należał Prichard), w Walii od XVIII wiodącymi wyznaniami były bowiem metodyzm oraz inne odłamy protestantyzmu, zwane nonkonformistycznymi (w powieści matka bohatera nazywa ich wyznawców „kaplicznikami”). Kilkakrotnie słychać w Jednej księżycowej nocy echa tzw. Odnowy (Diwygiad) – metodystycznego ruchu religijnego, który uderzył w północną Walię w roku 1904. Wówczas to Bethesda ponownie zyskała lokalną sławę ze względu na masowy i nieledwie histeryczny charakter religijnych zebrań, jakie odbywały się w miejscowej Kaplicy Jerozolimskiej. Płomień religijnego zapału prędko się jednak wypalił, nie zdoławszy zatrzymać powolnego rozpadu tradycyjnego chrześcijaństwa w Walii. Pozostawił za to ślady w miejscowych legendach, takich jak przywołana w powieści historia o pierścieniu ognia.

Przyjeżdżając do Bethesdy, położonej w dolinie rzeki Ogwen, otoczonej ze wszystkich stron szczytami Snowdonii, trudno oprzeć się wrażeniu, że znajdujemy się w osobnym, zamkniętym świecie. Nie inaczej musiał czuć się na początku poprzedniego stulecia mały chłopiec, syn jednego z tysięcy miejscowych robotników. John Prichard, ojciec Caradoga, zginął w wypadku w kamieniołomie, kiedy chłopiec miał zaledwie rok. Caradoga i jego dwóch starszych braci wychowywała więc matka, Margaret Jane. Rodzina borykała się z biedą, niejednokrotnie znajdując się wręcz na skraju nędzy. Sytuacja pogorszyła się, gdy najstarszy z braci zaciągnął się do wojska, a po zakończeniu wojny już nie powrócił do rodzinnego miasteczka. Drugi brat, utraciwszy pracę w kamieniołomie, również opuścił dom rodzinny. Wydarzenia te wpłynęły fatalnie na Margaret Jane – stopniowo zaczęła rozwijać się u niej choroba psychiczna. Cały ciężar utrzymania i opieki nad matką spoczął na młodym Caradogu. W wieku 17 lat, po ukończeniu szkoły okręgowej, postanowił opuścić Bethesdę i obrać zawód dziennikarza. Przez kolejne lata pracował w redakcjach lokalnych dzienników na północy Walii. Był to bardzo trudny okres w życiu młodego pisarza; z niewielkiej pensji musiał utrzymywał siebie, matkę, a niekiedy także brata. Wszystkie wysiłki Caradoga, aby pomóc chorej matce spełzły jednak na niczym. Stan Margaret Jane żyjącej samotnie w nędznych warunkach stale się pogarszał; ostatecznie w roku 1923 została przewieziona do zakładu dla umysłowo chorych w Denbigh, gdzie pozostała przez ponad trzydzieści lat, aż do swojej śmierci. Prichard przez całe życie nie mógł uwolnić się od poczucia winy za tragedię w życiu najbliższej mu osoby. Przez lata było to dla niego źródłem stanów depresyjnych i prób samobójczych. Odtrutką na traumatyczne przeżycia okazała się literatura.


Na walijskiej scenie literackiej Caradog Prichard zadebiutował w wieku zaledwie 18 lat, zdobywając swoje pierwsze krzesło w lokalnym eisteddfodzie[4]. Klika lat później, po zdobyciu szeregu nagród w pomniejszych konkursach poetyckich, odniósł bezprecedensowy sukces, zwyciężając trzy razy pod rząd w Narodowym Eisteddfodzie, w latach 1927-29. W niezwykle dramatycznych, przepełnionych symboliką wierszach, pisanych z perspektywy owdowiałej kobiety, młody poeta usiłował odnaleźć sens cierpienia i rozpaczy chorej matki.

Dzięki literackim sukcesom kariera dziennikarska młodzieńca nabrała rozpędu. W latach dwudziestych otrzymał posadę w Cardiffie, wkrótce rozpoczął też studia literackie. Ukończył je w roku 1933, w tym samym czasie założył też rodzinę. Po otrzymaniu posady w redakcji gazety News Chronicle, wyprowadził się wraz z małżonką do Londynu. To właśnie w stolicy Anglii pisarz spędził cały dojrzały okres życia, nie licząc kilkuletniej służby wojskowej w Indiach podczas drugiej wojny światowej. Od 1947 r., aż do odejścia na emeryturę, pracował w redakcji gazety Daily Telegraph.

Na początku lat pięćdziesiątych Prichard rozpoczął pisanie swojej pierwszej powieści, w której ponownie sięgnął po tematy nieustannie przewijające się w jego wierszach: motyw winy, szaleństwa, zawiedzionych nadziei, utraty bliskich. Z drugiej strony, doświadczenia wyniesione z lat pracy dziennikarskiej wykorzystane zostały dla odmalowania, z charakterystycznymi dla Pricharda poczuciem humoru i przenikliwością, obrazu lokalnej społeczności. Praca nad powieścią postępowała wolno i, wedle słów samego autora, książka prawdopodobnie nigdy nie zostałaby ukończona, gdyby nie śmierć Margaret Jane Prichard w roku 1954. Wydarzenie to zrodziło w pisarzu potrzebę ostatecznego rozliczenia się z dramatyczną przeszłością.


Prichard uważał sztukę pisarską za swoiste katharsis. To „ulga i ucieczka, której nie mógłby mi zapewnić żaden narkotyk czy psychiatra” – napisał w swojej autobiografii. Osobistym doświadczeniom, musiał podporządkować się język powieści. Aby przydać autentyczności przywołanemu światu, autor sięgnął więc po język, którym rzeczywiście posługiwał się jako dziecko w Bethesdzie: specyficzny dialekt doliny Ogwen, dla obcych brzmiący dziwacznie czy wręcz zabawnie. Użycie podobnego dialektu w narracji radykalnie odbiegało od konwencji panujących ówcześnie w literaturze, a także od wysublimowanego języka wierszy samego Pricharda. Różnice między gwarą bohaterów powieści a literackim walijskim obejmują właściwie wszystkie aspekty języka: wymowę, konstrukcje gramatyczne, słownictwo, w tym tak podstawowe elementy jak zaimki osobowe. Do dzisiaj zresztą język powieści stanowi dla wielu walijskich czytelników nie lada wyzwanie. Także dla tłumacza to zróżnicowanie było źródłem rozterek. Ze względu na zupełnie niewspółmierny status i właściwości dialektów w Polsce i Walii, znalezienie regionalnej odmiany polszczyzny odpowiedniej do oddania języka bohaterów Jednej księżycowej nocy okazało się niemożliwe. Z tych i innych powodów zdecydowałam się nie utrudniać niepotrzebnie odbioru książki i użyć polszczyzny standardowej, starając się mimo wszystko oddać melodię i styl oryginału.

Zjawiskiem charakterystycznym dla Walii jest zwyczaj zastępowania nazwisk przydomkami, często pochodzącymi od zawodów lub nazw ulic czy gospodarstw – bierze się z to faktu, że znaczny odsetek mieszkańców tego kraju nosi jedno z kilkunastu popularnych nazwisk, takich jak Jones, Williams czy Evans. W powieści niekiedy dla efektu komicznego przydomki bohaterów zostały rozbudowane ponad miarę. Ponieważ Prichard zapisuje dialekt doliny Ogwen w pełni fonetycznie, również imiona i nazwiska postaci zostają zniekształcone w stosunku do swojej „oficjalnej”, angielskiej pisowni. Choć z początku może to wyglądać dla polskiego czytelnika nieco egzotycznie, pozostawienie w przekładzie oryginalnej ortografii wydawało mi się uzasadnione. Część imion ma wprawdzie swoje, znane w Polsce, angielskie odpowiedniki (np. Huw - Hugh), ale ich zangielszczenie byłoby, moim zdaniem, odejściem od ducha powieści, która ukazuje społeczność całkowicie walijskojęzyczną. Zaś lokalny sposób wymawiania nazwisk staje się w rozdziale dziewiątym elementem fabuły – w konsekwencji wprowadzenie form angielskich zmusiłoby tłumacza do opuszczenia pewnych fragmentów. Z uwagi jednak na nietypowe właściwości walijskiej ortografii, dla wygody czytelnika zamieściłam na końcu książki słowniczek imion i nazwisk ze wskazówkami dotyczącymi wymowy, która jest zresztą znacznie bardziej zbliżona do polskiej niż wymowa angielska.

Ostatnia kwestia językowa, do której warto się odnieść, dotyczy tytułowego księżyca, być może najważniejszego z powieściowych symboli. Księżyc – w po walijsku lleuad lub lloer - jest w tym języku rodzaju żeńskiego i, podobnie jak angielskie lunatic, stanowi rdzeń wyrazu określającego człowieka szalonego – lloerig.


Jedna księżycowa noc okazała się szczytowym punktem artystycznej drogi Pricharda i syntezą wszystkich kluczowych dla jego twórczości wątków. Wydaje się, że dzięki napisaniu tej powieści autor zdołał uwolnić się od traumy swojego dzieciństwa: nigdy więcej nie powrócił do tematu choroby psychicznej matki. Kolejne dzieło prozatorskie Pricharda – opublikowany w 1964 r. tom opowiadań Genod Yn Ein Bywyd – nie powtórzył sukcesu debiutanckiej powieści. Prichard musiał przyznać się do porażki w próbie zmierzenia się z nowymi tematami, nie wyrastającymi z osobistych doświadczeń w tym stopniu, co jego wcześniejsze dzieła. „W Jednej księżycowej nocy Caradog jak gdyby wyczerpał twórczy potencjał tkwiący w tym [wczesnym] okresie jego życia” – pisze badaczka twórczości pisarza, Menna Baines – „i wszystko, co pozostało mu do zrobienia to wyjaśnianie i usprawiedliwianie”.[5] W tym celu powstała ostatnie dzieło Pricharda – autobiografia Afal Drwg Adda (1973) opatrzona podtytułem „Autobiografia porażki”. Pisarz zmarł w roku 1980. Pochowany został w rodzinnej Bethesdzie.


[1] Dafydd Johnston A guide to Welsh literature c.1900-1996 (University of Wales Press, Cardiff 1998)

[2] Obszernie opracował ten temat J. Elwyn Hughes w książce Byd Go Iawn Un Nos Ola Leuad (Cyhoeddiadau Barddas, Swansea 2008)

[3] W roku 1914 roku parlament angielski przyjął akt uniezależniający anglikański kościół w Walii od kościoła angielskiego. Ze względu na wybuch wojny, akt ten wszedł w życie dopiero w roku 1920.

[4] Eisteddfod (nazwa oznacza „zgromadzenie” lub „tron”) to festiwal literatury i muzyki, a współcześnie także tańca i innych artystycznych dyscyplin. Eisteddfody sięgają swoimi korzeniami XII wieku, kiedy to bardowie walijscy organizowali zawody, a także swoiste „konferencje” poetyckie. Tradycja ta popadła w zapomnienie wraz ze zmniejszeniem roli bardów w społeczeństwie; jej ponowny rozkwit nastąpił w XIX wieku, naturalnie w mocno zmienionej formie. Największy, Narodowy Eisteddfod odbywa się raz do roku, oprócz tego istnieje też szereg mniejszych, lokalnych eisteddfodów. Nagrodami dla najlepszych poetów-bardów są krzesło (dla piszących w tradycyjnym metrum) i korona (w kategorii wierszy wolnych). Caradog Prichard był trzykrotnym zdobywcą korony w Narodowym Eisteddfodzie, a w roku 1962 r. zdobył także krzesło.

[5] Menna Baines, Yng ngolau’r lleuad: Ffaith A Dychymyg Yng Ngwaith Caradog Prichard (Gomer, Llandysul 2005)